czwartek, 3 września 2015

Raz, dwa, trzy... Lęki - Ana oraz łzy.

Witajcie, Kochane. 
Bardzo przepraszam za tą długą nieobecność. Wiele się działo, bardzo wiele. Nie mam pojęcia jak to wszystko opisać. Teoretycznie to mój chłopak spowodował, że jakby poniekąd czuję się dobrze ze sobą, bo utwierdza mnie w tym, że może czterdzieści osiem kg to bardzo mało i mam siedem kilo niedowagi, oraz, że mam cudowną sylwetkę i nie muszę się odchudzać. Bo mu się bardzo podobam, a to chyba jest najważniejsze? Wciąż pamiętaj jak kiedyś mi przypadkowo powiedział, jak pierwszy raz się spotkaliśmy i ważyłabym z 60+ nie byłby ze mną. Bo nie podobają mu się grube. Oczywiście płakał, kiedy mu to wypomniałam. Wiem, ze żałuję tych słów. Ale podobno mnie wtedy nie znał. A zakochał się w moim wnętrzu, więc co on mi pierdoli? Teoretycznie, niańczy mnie. Wiem, że się martwi. Ale jego martwienie przeradza się w agresje, kiedy słyszy/widzi jak jem. Bardzo się denerwuje. Mówiąc, że umrę przez to, że to zawsze się tak zaczyna. Ale ja wiem o tym. Chodzi o to, że tak by się nie stało, gdybym, schudła kilka kilogramów, przy jego kontroli itd. Potrzebuję jego wsparcia. Tak więc, jego kontrola przerodziła się w całkowitą kontrolę. Nie mogłam tu wchodzić. Nie mogłam się odchudzać. Musiałam jeść. Przy nim, jeśli nie jadłam, on też nie jadł. Był incydent na wakacjach, kiedy nie jadłam nic prawie przed dwa dni on również, tylko, że on jest na diecie, chodzi na siłownie i co się stało? Zasłabł, miał krwotok z nosa. Tłumaczył się pogodą. Ale nawet jego ojciec potwierdził to, że na pewno nic nie jadł. Te wakacje, były dziwne. Smutne i szczęśliwe. Ale nie będąc tutaj czułam się pusta. Zawsze kochałam pisać. Tylko coś mi to odbierało. Chcę podobać się sobie, nie jemu. Czy dobrze robię? Bo zawsze chodziło o to aby odchudzać się dla niego, żeby to mu się podobać. Ale zawsze tak było. Więc co teraz? Kiedy ja patrzę na siebie w lutrze z żalem i łzami w oczach i myślach, że jestem ohydna. Gdy po kilku chwilkach moje myśli automatycznie się zmieniają, bo przecież jestem szczupła, i nie potrzebuję tego prawda? 
Niestety moje destrukcyjne myśli częściej mnie nawiedzają. Jest ich więcej. 
Nie chcę tego. Nie chcę tego. Nie chcę tego. Nie chcę tego. 
Chcę kochać też siebie. chyba za wiele wymagam.

Co u Was Kruszynki? 

 

4 komentarze:

  1. Siedem kilogramów niedowagi... Musisz wyglądać pięknie. Jak to zrobiłaś, jeśli można spytać?

    OdpowiedzUsuń
  2. Kochana on się o Ciebie bardzo martwi ,musisz go zrozumieć. I tak na pewno jesteś mega szczuplutka. Może go posłuchaj... Zrobisz oczywiście co zechcesz:) Trzymaj się<3

    OdpowiedzUsuń
  3. To musi być wspaniale mieć kogoś kto kocha Cię taką jaką jesteś. Może powinnaś wytrzymać jeszcze dłużej, może to by Ci pomogło? Ale przecież ucieczka to najgorszy sposób, tego nie da się tak łatwo pozbyć.. Trzymaj się♥

    OdpowiedzUsuń
  4. Podziwiam wagę. Chciałabym tyle ważyć.

    A wybieranie chudnięcia w takiej sytuacji, to trochę egoizm, a trochę zagubienie. Wybranie chorej drogi, mając świadomość jak to wygląda, i zepchnięcie bliskich na drugi plan, to niestety trochę egoizm. Ale masz prawo decydować o swoim życiu. W końcu Ty nim żyjesz i Ty nim umierasz.

    Trzymaj się chudo, kruszynko.

    OdpowiedzUsuń