piątek, 16 stycznia 2015

Beat inside me, leave you blind.

"What doesn't kill you
Makes you wish you were dead
Got a hole in my soul growing deeper and deeper
And I can't take"

 Kolejny dzień w szpitalu. W końcu mam dostęp do internetu, było ciężko. Powiedzieli, że nie wypuszczą mnie dopóki nie zacznę jeść tyle ile powinnam choćby tyle by przytyć kilka kilogramów. Liczby, liczby, liczby. Każda dodatkowa do wagi sprawia, że mam ochotę płakać i rozerwać na strzępy swoje ciało. Każda ujemna od wagi sprawia, że czuję się szczęśliwa. Zawsze tak było, pamiętasz? Słowa, tak wiele słów. Każde z nich wbija mi się w psychikę jak kolec, ciernisty kolec, który nie chcę opuścić mojej głowy. 
Nie chcę jeść, nie potrzebuję jeść, nienawidzę jeść. Nie chcę. Nie chcę. Nie chcę. "Piękne dziewczyny nie jedzą". "Jestem szczęśliwa dopiero wtedy kiedy jestem głodna". Cóż to za świetne uczucie, bycie głodnym. Czuć tą lekkość. Nie spożywając zatrutej żywności. Wszystko jest zatrute, a oni specjalnie wpychają we mnie truciznę. Nie chcę przytyć, ale to jedyny warunek. Kiedy wrócę do domu już nikt nie będzie mnie pilnował, nikt nie zabierze mnie do lekarza. Od jutra jestem wolna, wolna i samodzielna. Nikt nie powie, że jestem dzieckiem, każda moja decyzja jest świadoma. Chcę być szczęśliwa, chuda i szczęśliwa. 
Jestem cała okaleczona przez igły, moje żyły się zapadły ze strachu przed igłami. Tak. Po dziesiątej kroplówce przestałam liczyć ile ich dostaje. Przespałam cały dzień. Tęsknie za Moją Maleńką Nafi. 
Wiecie, nigdy nie zdawałam sobie sprawy, jak słowa od osób, które kocham bolą bardziej niż czyny. Nigdy się tym nie przejmowałam, ignorowałam wszystko od dziecka. Wyzwiska, krzyki, bicie.
Gdy dziś mój ojciec powiedział "A idź zabij się, będę miał święty spokój", zabolało mnie to i to cholernie.  Nie wiem dlaczego. Przecież jest moim ojcem na papierku, nigdy nie czułam tej więzi. Mimo to bolało. Uświadomiłam sobie pewną kwestię. Będzie lepiej beze mnie. Tak jak mój brat powiedział, że jestem pierdolonym grubasem. To też mu się udało.  Mogłabym rozpisać się na temat mojego żałosnego życia, ale to nie czas na zwierzenia. Ta noc i tak pozostanie tylko wspomnieniem, nic nie wartym. Bolesnym cieniem. Umieram, a chłód przeszywa moje ciało. Tak jest dobrze, tak ma być. Powolutku... Zabieraj mnie po kawałku... 

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz