Jesień, nie będzie taką samą jesienią co dwa lata temu, nie będzie zeszłoroczną, pełną różności, ciekawych zdarzeń, cichych słów. Nie będzie obserwacją, jest niczym. Jest po prostu pustką. Odwiedzam groby naszych zmarłych przyjaciół, pielęgnując wspomnienia o nich. Ot znów powraca żal. Wszystko wokół nie tętni życiem, tudzież ekscytacją każdej możliwej dokonanej bądź niedokonanej czynności. Pustka nadchodzi zewsząd. Popadam w skrajność, demony powracają, ale nie już z głodem, którego kiedyś pragnęły, z głodem nieśmiertelnej nostalgii. Karzą mi ją pochłonąć, tymczasem to ona pochłania mnie wraz z każdym dniem czekania. Czekania? Ale na co? Czekam, choć wiem, że nie wrócisz. Już nikt nie stuka palcami o klawiaturę o szóstej rano tudzież o pierwszej w nocy. Nie zostawia zapachu po porannej tudzież wieczornej kawie. Nie zostawia porozwalanych kartek, pogniecionych, z zapiskami bądź rysunkami własnego więzienia na podłodze. Muzyka, już nie taka sama, nie rozbrzmiewa po pokoju, by moje uszy mogły zaznać przyjemności. Nie ma już tych samych szeptów, dotyków.
Jesień, jest tylko jesienią.
Poranna kawa, moje powieki płoną od zmęczenia, zimna skóra ukazuje niebieskie żyły na rękach. Pozdrapany lakier na paznokciach, tak kruchy. Poplątane włosy, układają chaos na mej głowie. Chłód, który onieśmiela moje ciało. Brakuje mi, brakuje mi poranków z Tobą.
Siódma czterdzieści trzy, słucham już kilkakrotnie tej samej melodii, nie wezbrałam w sobie motywacji, do ubrania się tudzież w minimalnym stopniu kroków do przygotowania się do szkoły. To miejsce, w którym nawet zwierzęta potrafią być ludźmi.
Dzień dobry, mam szesnaście lat, chodzę do klasy pierwszej liceum. I jestem martwa.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz