Czy to nie jest tak, że martwi nie czują?
Bo ja właśnie tak mam, że chyba nie czuję już niczego. Zastanawiam się jak będzie wyglądał jutrzejszy dzień. Zacznę znowu płakać, gdy spojrzę w lustro?
Czy może kiedy stanę na wagę, wpadnę w panikę i będę myślała tylko o tym aby posiekać siebie na kawałeczki. Może wtedy cały ten tłuszcz wylałby się ze mnie?
Może.
Może tak właśnie by było.
To bezsensu.
Cóż.
*
Potrzebuję motywacji.
Potrzebuję wsparcia.
*
Potrzebuje widzieć swoje kości.
Ja każdego dnia zastanawiam się czy uda mi się wytrwać tak aby nie mieć napadu. To psychicznie potrafi bardzo męczyć. Chciałabym już widzieć efekty swojej pracy. Trzymaj się bądź silna
OdpowiedzUsuńPrzejrzałam kilka(naście dziesiąt?) Twoich postów.
OdpowiedzUsuńI nie wiem, co Ci napisać Kruszynko.. :( Chciałabym móc jakoś pomóc.
Dużo siły Kochana!
Tulę :*